piątek, 18 października 2013

O serialach słów kilka (part I)

Wszyscy coś oglądają, oglądam i ja. I mój "gust" dotyczący seriali jest dla mnie samej dość zaskakujący, bo w zasadzie nie mam głównego faworyta, a to co oglądałam i oglądam, oraz co mam w planach obejrzeć, różni się między sobą, i to naprawdę BARDZO.

Nie będę wymieniać seriali animowanych czy familijnych, które oglądałam jako dziecko, bo było tego zbyt dużo i nie sądzę, abym mogła kogokolwiek tym zainteresować:)

Natomiast lata podstawówki i wczesne liceum to epoka polskich sitcomów. Były lepsze i gorsze produkcje, ja pozostaję wierna dwóm:





Pamiętacie tych gamoni? :) Kto tego nie oglądał...piękne czasy. I muszę przyznać, że raz na jakiś czas z przyjemnością wracam do tych seriali i do tego humoru, w zasadzie nie znam drugich tak kultowych i rewelacyjnie wykreowanych postaci z polskich seriali komediowych jak Cezary Cezary czy Tadzio Norek, dorównywać im może chyba tylko Czerepach z Rancza (w którego również zresztą wcielił się Artur Barciś).

Późniejsze lata liceum to już raczej przygotowania do matury i pierwsze imprezy, więc seriale odeszły na dalszy plan, zresztą internet miałam założony po skończeniu 18tego roku życia i takie "dobra doczesne" jak Youtube czy strony warezowe nie były wtedy ogólnodostępne, nie jestem nawet pewna czy już istniały.

Na studiach z kolei odbiłam sobie wcześniejsze lata, bo odkryłam, całkiem przypadkowo film (pełnometrażówkę) Miasteczko South Park. Sam film nie spodobał mi się, ale słyszałam wiele razy, że warto sięgnąć po serial, no i tu się zaczęło...9 sezonów do obejrzenia, każdy po około 15-16 odcinków, każdy trwa 25 minut = zarwane noce, maratony odcinków oglądane u przyjaciółki na wagarach no i popadnięcie w skrajny fanatyzm postaci Erica Cartmana...Kto oglądał przygody Kyle'a, Stana, Kenny'ego i Erica od pierwszego odcinka ten wie o czym mówię. Cartman jest najpodlejszą kreaturą chodzącą po Colorado a szaleją za nim miliony widzów, paradoks? Być może, ale jest to zasługa talentu i kreatywności dwóch skromnych chłopaków - Trey'a Parkera i Matta Stone, czyli twórców serialu.
(O genialności wyżej wymienionych panów jeszcze kiedyś wspomnę przy okazji innych dzieł, których są autorami.)

O kolejnych serialach opowiem w następnych postach, bo wchodzimy w temat poważniejszych gatunków, to był jedynie przedsmak.

Jutro wybieram się natomiast na "Maczeta zabija", postaram się wieczorem opisać wrażenia, póki co życzę miłego wieczoru wszystkim :)



Brak komentarzy: