sobota, 19 października 2013

Maczeta zabija (Machete kills)

Zgodnie z obietnicą do kina się wybrałam i recenzję piszę :)

Po raz kolejny okazało się, że w moim przypadku czytanie jakichkolwiek recenzji przed obejrzeniem filmu absolutnie się nie sprawdza. O mały włos nie poszłabym do kina na ten film z powodu kiepskich recenzji, zarówno krytyków jak i widzów, niektórzy z nich nawet twierdzili, że ludzie wychodzili z seansu  bo film jest, cytuję "tak denny i beznadziejny, że nie wiedzą, kto go wyprodukował i po co". Poziom merytoryczny tych wypowiedzi zostawię bez komentarza, natomiast absolutnie się z nimi nie zgadzam.

Dlaczego? Ano dlatego, że ubawiłam się na Maczeta zabija OKRUTNIE, naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio tak często śmiałam się na jakimkolwiek pełnometrażowym filmie. W dodatku - filmie akcji. Ba, na scenach zabijania!
(źródło: Filmweb.pl)



Film jest faktycznie reklamowany wszem i wobec jako kino akcji, jednak ci, którzy oczekują wymyślnych efektów specjalnych (i nie mówię tu o hektolitrach keczupu imitującego krew) moga czuć się zawiedzeni. Film nie jest ani kolejnym Kill Billem, ani kolejnym filmem o superbohaterze (choć postać główna faktycznie ma jakieś nadprzyrodzone zdolności typu "zabili go i uciekł"), jest raczej pastiszem i puszczeniem oczka do widza. Wielu recenzentów porównuje dzieło Rodriguezów do dzieł chociażby Tarantino, ale moim zdaniem są to jednak kompletnie różne gatunki. Tarantino tworzy kino akcji trzymające się pewnej konwencji - dobrym przykładem będzie Grindhouse, weźmy pierwszą część czyli Death Proof - film nie jest śmieszny, nie ma za zadanie bawić widza, ale faktycznie stworzony jest w pewnym typowym dla Tarantino stylu. Maczeta natomiast jest filmem zabawnym, bawi się konwencją, wyśmiewa filmy akcji.

Żeby uniknąć spoilerów będę już powoli kończyć, na pewno będę zachęcąć do obejrzenia filmu, choćby ze względu na obsadę, która jest naprawdę doborowa. Wymienię tu choćby Antonio Banderasa (polecam zwrócić uwagę na jego obuwie, ja nie mogłam przestać się śmiać), Mela Gibsona, Lady Gagę, Michele Rodriguez znaną wszystkim z serii filmów Szybcy i wściekli, czy Sofię Vergarę, której rola jest PRZEBOSKA :)

Dla niezdecydowanych zamieszczam trailer i nowy kawałek Lady Gagi napisany specjalnie do filmu:





2 komentarze:

137 pisze...

Pierwszy "Machete" mi się podobał, ale nie przepadam raczej za powtórkami z rozrywki. W sequelu są nowe twarze, być może trochę więcej krwi, lecz chyba nic poza tym. Nie wiem, nie oglądałem.

Unknown pisze...

Polecam w takim razie obejrzeć, mnie się bardzo podobał, ale nie nastawiałam sie na film wysokich lotów, raczej na odmóżdżającą rozrywkę i to właśnie otrzymałam :)

Pozdrawiam, Iza